Nie chciałam żyć jak moi rodzice - nienawidzili kolejek, nie stali po szynkę i cukier. To był też ich bunt, przeciwko systemowi. kiedy w związku zaspokajamy swoje ważne potrzeby
„Nasz związek nie ma sensu. Jednak kocham Cię i nie potrafię od Ciebie odejść. Po prostu kochajmy się i niech będzie tak, jak dotychczas”. Takie słowa coraz częściej słyszą kobiety od mężczyzn, czekając przez lata na kolejny krok przybliżający do bycia naprawdę „razem”. Konsternacja, chaos, zamęt emocjonalny, poczucie bezradności wobec takiej odpowiedzi powoduje, że niekiedy kobieta pozostaje w związku bez perspektyw na dalszy jego rozwój, rezygnując z pragnień o cieple rodzinnego ogniska, dzieciach, wspólnym zamieszkaniu, planowaniu. Wydawałoby się proste co należy zrobić w sytuacji, gdy mężczyzna oznajmia kobiecie, iż „nigdy nie będziemy razem”. Jak pokazują historie moich pacjentek – odejście nie jest tak proste, gdyż kobieta znajduje się emocjonalnym potrzasku. Emocjonalna pułapka Na początku zwykle związek jest spełnieniem marzeń i najpiękniejszych pragnień obojga. Zwykle zarówno on, jak i ona wchodzą w związek z lekką dozą ostrożności jednakże to mężczyzna zwykle w takiej relacji zdecydowanie bardziej angażuje się w relacje, składa deklaracje miłości, snuje piękne plany na przyszłość. Dla kobiety, która zwykle ma za sobą trudne doświadczenia, dzieci z poprzedniego związku i dystans do charyzmatycznych wypowiedzi nie jest łatwe uwierzyć w prawdziwość i długotrwałość tychże wyzwań. Przez kilka miesięcy to kobieta broni się przed tym, aby zaufać słowom, a także pięknym przejawom uczuć swojego ukochanego, które choć są długo wyczekiwanymi – budzą niewyjaśniony wewnętrzny niepokój. Niekiedy ona na chwilę odsuwa się, a on w tym czasie panikuje-płacze lub zdesperowany przyjeżdża z kwiatami. Bywa, że ona wprost mówi o swoich obawach, które jednak obracane są w przejaw braku wiary w tak piękną i wyjątkową miłość czyniąc z niej osobę bardziej wycofaną i chłodną: – To wszystko, co mówisz jest piękne – mówi ona. – Jednak bardzo się boję, że to się skończy. – Ten związek jest wyjątkowy. Nigdy nikogo tak nie kochałem. Nie doświadczyłem nigdy czegoś podobnego. Tak będzie zawsze. Zaufaj mi – odpowiada on. Zwykle kobiety w takich relacjach są kobietami doświadczonymi życiem, niezależnymi życiowo i finansowo. Nie odczuwają wewnętrznej presji, aby z kimś być. Zwłaszcza, że często moment, w którym spotykają takiego mężczyznę to czas, w którym polubiły swoje życie bez udziału mężczyzn i zaczęły cieszyć się osobistym szczęściem. Zetknięcie się z długo wyczekiwaną „miłością” stanowi bardzo często ogromne wyzwanie. Ona się otwiera, a on ucieka W końcu po kilku miesiącach – mniej więcej po pół roku starań z jego strony i zapewnień o doświadczaniu najpiękniejszego uczucia na ziemi – ona czuje, że jest gotowa zaangażować się w pełni w relację i otwiera się na piękne przejawy miłości z jego strony. Kobieta zaczyna organizować więcej wspólnej przestrzeni, zapraszać do teatru, zaprasza na kolacje, przygotowuje niespodzianki, w bardziej otwarty sposób mówić o wspólnej przyszłości. Lecz największą niespodziankę przygotowuje on – mężczyzna nagle wycofuje się, „zamyka się w swojej skorupie”, „przygniatają go codzienne problemy”, uznaje, iż przez zaangażowanie w relację zaniedbał ważne sfery swojego życia i zamierza na nich bardziej się skoncentrować. W jednej chwili mężczyzna stwierdza, iż zakochał się jak szczeniak i było to niezbyt rozsądne więc zamierza przywrócić swoje życie do równowagi. Już nie przyjeżdża do niej stęskniony z bukietem kwiatów. Prawie nie spotyka się ze swoja partnerką, a czasami narzeczoną, za każdym razem znajdując ważny powód ku temu: jest zmęczony po pracy, musi zaopiekować się dziećmi, zdrowie mu szwankuje, te spotkania zbyt wiele go kosztowały, poczuł, że jego zaangażowanie było nierozsądne. Zdezorientowana kobieta zwykle podejmuje działania mające na celu ponowne otwarcie partnera na miłość i piękne uczucie. Obarczona poczuciem winy („przecież to ty byłaś zamknięta na naszą relację przez tyle czasu”) stara się okazać zrozumienie do potrzeb partnera stopniowo rezygnując z własnych pragnień. Wielokrotnie podejmuje poważne rozważania na temat tego czy odejść, czy zostać. Wiedząc jednak jak cudownym partnerem POTRAFIŁ być jej ukochany – żyje nadzieją, że kiedy on poukłada swoje sprawy- ich związek znowu odzyska ten cudowny blask. On od czasu do czasu bywa tym samym dżentelmenem, namiętnym, kochającym i oddanym partnerem, co podtrzymuje jej nadzieje i sprawia, że jeszcze bardziej pragnie doświadczać namiastki cudownego poczucia bycia kochaną. Mijają miesiące, a niekiedy lata, a on nadal pozostaje zamknięty w swojej „skorupie” tłumacząc, iż wycofanie to jego sposób na radzenie sobie z problemami. Trwając w ambiwalentnych emocjach podsycanych przez przejawy miłości z jego strony oraz nieustannym odrzucaniem i ignorowaniem jej potrzeb – kobieta próbuje jednak domagać się tego, co niosła obietnica zawarta w pięknych słowach i deklaracjach. Zaczyna wywierać presję na partnerze i prosić o spełnienie danych przyrzeczeń o mającej nie kończyć się nigdy miłości. Podejmuje wielokrotne próby rozmowy na temat przyszłości, które zwykle kończą się przerzuceniem odpowiedzialności za obecną sytuację na kobietę lub jeszcze głębszą emocjonalną ucieczką bo tak poważne rozmowy są dla niego już „nie do zniesienia”. Po rozmowie otrzymuje wiadomość sms: „Kocham Cię. To wiem na pewno”. Tęsknota, samotność i narastający żal Ona cierpi z tęsknoty i poczucia sprzeczności, które każdego dnia buduje on. On nie jest w stanie odpowiedzialnie stawić czoła wyzwaniu i podjąć zdecydowanych kroków w żadną ze stron- ani w celu ratowania umierającej relacji, ani uwolnienia się z pęt niewiadomej dotyczącej dalszych losów związku. Ostatecznie ona próbując odnaleźć rozwiązanie słyszy słowa wypowiedziane na początku tego artykułu. Mam poczucie, że podobne historie coraz częściej pojawiają się we współczesnych relacjach i niosą ogromne straty emocjonalne dla obojga. Przede wszystkim – brakuje w tych historiach klarowności i poczucia odpowiedzialności za uczucia, które się rozbudziło w drugiej osobie. Z pewnością osobiste wyzwania stojące przez każdym z partnerów mogą spowodować emocjonalny paraliż i trudność w podjęciu decyzji dotyczącej przyszłości relacji. Jednak utrzymywanie przez lata związku, który zdaniem jednego z partnerów „nie ma przyszłości” jest rozwiązaniem niosącym nieustanne straty emocjonalne spowodowane poczuciem braku pewności, bezpieczeństwa, wewnętrznej harmonii. Tego rodzaju relacja uniemożliwia planowanie przyszłości, a tym samym budowanie związku w oparciu o wspólne cele i wartości. Ludzi łączy miłość, lecz cena, jaką płacą bywa niekiedy zbyt wysoka. Zwłaszcza, jeśli przynajmniej jeden z partnerów marzył o prawdziwym domu, wspólnych dzieciach, wakacjach, wspólnym radzeniu sobie z wyzwaniami czy dzieleniem się radościami. Na emocjonalnej huśtawce W takiej relacji nastrój w związku uzależniony jest od dobrej woli i przejawów emocji ze strony wycofanego partnera. W związku przeważają przytłaczające emocje takie, jak niepewność, strach, nieustanne poczucie lęku, ambiwalencja, permanentny stres, emocjonalne kompromisy, poczucie winy, samotność, bezradność. Komunikacja w takiej relacji jest bardzo trudna, a nawet niemożliwa gdyż towarzyszy jej nieustanna presja, walka, chęć usprawiedliwiania się bądź wyrażanie narastającego żalu i rozpaczy. Jedna ze stron zaczyna się godzić na coraz większe ustępstwa pogłębiając poczucie osobistej zdrady własnych pragnień i potrzeb. W końcu zaczyna przeważać poczucie silnego dyskomfortu, które sprawia, iż relacja stopniowo umiera i pomimo, iż to bolesne- łatwiej jest być „osobno” choć nadal razem – partnerzy przestają ze sobą rozmawiać, spotykać się, zanika pożycie intymne. Jednocześnie pomiędzy partnerami funkcjonują wciąż żywe deklaracje miłości, które jednak nie odzwierciedlane poprzez codzienne podsycanie namiętności, wzajemnej fascynacji i drobne przejawy swoich uczuć – utrzymują tylko sztucznie przy życiu relację, której nikt nie ma odwagi zakończyć. Trudno jest to zrobić będąc zamkniętym w swoim świecie lub żyjąc oderwaną od rzeczywistości nadzieją na powrót pięknych przejawów miłości. Trudne pytania i ważne odpowiedzi W obliczu takich doświadczeń pojawia się mnóstwo pytań: Jaką osobistą potrzebę realizuje partner podtrzymujący relację w stanie nieustannej niepewności? Czego potrzebuje partner utrzymywany w ambiwalentnej relacji, aby podjąć decyzję co do swojego życia i związku? Co może pomóc kochającym się partnerom podsycić gasnący płomień deklarowanej miłości? Jakie są przyczyny nagłego wycofania jednego z partnerów? Co leży u podłoża trwania w relacji nie mającej przyszłości? Na te pytania nie jest łatwo odpowiedzieć. Dotarcie do źródeł potrzeb i doświadczeń stojących za tworzeniem tak trudnej relacji wymaga wnikliwości, głębokiej samoświadomości, uważności, a także odwagi w odkrywaniu siebie i historii mogących mieć wpływ na obecną postawę. Może być konieczne podjęcie indywidualnej terapii lub innej formy wsparcia z udziałem profesjonalisty. Z pewnością każdy z partnerów wymaga podjęcia osobistej pracy nad sobą w celu uświadomienia sobie prawdziwych potrzeb leżących u podłoża postawy wobec partnera, związku, a także samego siebie w relacji. Praca nad związkiem wymaga przede wszystkim intensywnej pracy nad samym sobą każdego z partnerów. Często przyczyną wycofania i chęci przerzucania odpowiedzialności na drugą osobę jest silny lęk przed zaangażowaniem lub pogłębianiem emocjonalnych relacji. Osoby, które wywołują sprzeczne i ambiwalentne emocje w partnerze często nieświadomie podtrzymują poczucie osobistej kontroli nad sytuacją – gdyż bez względu na to, czy właśnie wywołują w partnerze poczucie przywiązania czy gniew- mają poczucie, że to oni mają wpływ na emocje odczuwane przez drugą osobą i w relacji. Często u podłoża takiej postawy leżą doświadczenia z domu rodzinnego, w którym brakowało równowagi emocjonalnej i poczucie permanentnego zagrożenia stanowiło strefę komfortu dla dorastających dzieci, w których kreowały się wzorce emocjonalne. Osoba, która trzyma w emocjonalnym potrzasku partnera najprawdopodobniej doświadcza ogromnego lęku przed zarówno przed miłością, jak i przed jej utratą. Wewnętrzny konflikt pomiędzy potrzebą miłości, a strachem przed nim powoduje, iż mężczyzna poszukuje różnego rodzaju rozwiązań pozornych lub pośrednich utrzymujących jego ego w złudnym poczuciu trwałości relacji, a zarazem emocjonalnym dystansie uniemożliwiającym pełne zaangażowanie i wzięcie na siebie odpowiedzialności za wspólnie budowaną relację. Inną przyczyną trwania w takiej relacji może być lęk przed zaangażowaniem, o którym pisałam w artykule „Jak pomóc partnerowi poradzić sobie z lekiem przez zaangażowaniem?”. Jeśli czujesz się w swojej relacji jak w potrzasku – zapraszam Cię na indywidualne sesje i terapię par, podczas których pomogę Ci odzyskać wewnętrzną harmonię i siłę, aby podążać za swoimi pragnieniami o związku i miłości, na którą zasługujesz!
Warto również zachęcać do spędzania czasu z bliskimi ludźmi, a w przypadku trudności w zabraniu się za cokolwiek - robić pierwszy krok i oferować zrobienie czegoś wspólnie. W związku z osobą z depresją należy jednak też pamiętać o własnych potrzebach i granicach, i nie angażować się w pomoc "na siłę".
Pamięć o złych rzeczach pozwoli ci wyeliminować z twojego życia przedmiot nieodwzajemnionej miłości. Pozbądź się wszystkiego, co przypomina o ci osobę obdarzoną uczuciem. Umieść wszystkie rzeczy w pudełku, włóż je na dno szafy lub odeślij tej osobie. Pracuj nad sobą i swoim rozwojem.
Brak czułości w związku to jeden z problemów, który możesz napotkać w swoim związku. Co sprawia, że w relacji pomiędzy dwojgiem bliskich sobie ludzi brakuje czułości? Wytypowaliśmy 15 potencjalnych powodów, dla których pomiędzy wami brakuje bliskości. Czytaj dalej, aby poznać je wszystkie.
Gdybyśmy mieli [w Polsce] ruch feministyczny, autorka zostałaby zapewne zapytana, dlaczego kobieta, która chce żyć niezależnie i dąży do rozwoju swojej kariery, musi zachowywać się jak gangster, w dodatku handlujący własnym ciałem. Bez miłości, film nakręcony przez kobietę, jest więc również mizoginiczny. Bez miłości bywa
. 702 302 309 650 32 703 320 301
jak żyć w związku bez miłości